Postanowiłam, że załatwię wizę dopiero jak przyślą moje dokumenty z USA. Przyszły pod koniec czerwca, więc zabrałam się za wypełnianie dokumentów. Dla studentów wymiany jest specjalna wiza nieimigracyjna - J-1. Po pójściu do fotografa, usiadłam do komputera w piątek wieczorem. W czwartek odblokowali stronę wizową (przez prawie cały czerwiec mieli problemy techniczne, możliwe że było to włamanie hakerów). Wniosek trzeba wypełniać po angielsku, oprócz standardowych pytań o dane osobowe, są też bardzo dziwne pytania typu: "Czy masz zamiar zająć się prostytucją?", "Czy wspierasz terroryzm?", "Czy brałeś udział w ludobójstwie?" i inne tego typu sprawy. Po wypełnieniu wniosku należy uiścić opłatę w wysokości 160$ oraz zapłacić za SEVIS. Następnie należy wybrać miejsce spotkania z konsulem (Warszawa lub Kraków, ja jechałam do stolicy) i datę (ja wybrałam najwcześniejszą z dostępnych, czyli wtorek 30 czerwca, godzina 8.30). Niestety okazało się, że strona SEVIS jest zablokowana i odblokują ją dopiero w poniedziałek rano (29 czerwca). Lekko spanikowałam, bo to niecałe 24 godziny przed moim wyjazdem do Warszawy. Na szczęście rano w poniedziałek zapłaciłam bez problemu (180 $).
Razem z rodzicami wyjechaliśmy we wtorek wcześnie rano. Pojechaliśmy na śniadanko do McDonalda i około 8.00 byliśmy już przed ambasadą. Tworzyła się już kolejka kilkuosobowa, więc dobrze, że byliśmy trochę wcześniej. Słyszałam, że warto umawiać się na wizyty o wcześniejszych godzinach, bo później kolejka jest coraz dłuższa. Ja nie miałam jednak wyboru, bo to była jedyna wolna godzina tego dnia. Gdy nie ma się osiemnastu lat można wejść do ambasady z rodzicem. Mój tata poczekał przed wejściem z naszymi torbami, a ja i moja mama weszłyśmy do środka. Na teren ambasady nie można wnosić wielu przedmiotów, m.in. napojów czy telefonów, więc lepiej w ogóle nie brać ze sobą toreb (jeśli jest taka możliwość). Na początku przechodzi się przez kontrolę osobistą (każą podciągać nogawki, jeśli ma się długie spodnie). Następnie przez kontrolę dokumentów. Jeśli wchodzicie z rodzicami, oni muszą mieć przy sobie dowód tożsamości. Następnie schodzi się na dół i czeka w kolejnej kolejce. Po podejściu do okienka przydzielają numerek i sprawdzają czy uiściło się opłaty. I w tym momencie u mnie pojawił się problem. Pan powiedział, że za wizę opłata doszła, lecz za SEVIS jeszcze nie. Znaczy on widzi, że została zapłacona, ale jeszcze się nie zaksięgowała, bo na to potrzeba 48 godzin, a u mnie było 22 godziny. Mimo iż, powiedziała, że nie mogłam wcześniej zapłacić, bo system był zablokowany, Pan z okienka dał mi karteczkę z tzw. "tymczasową odmową wizy". Usiadłam na krzesełkach w kolejce do następnego okienka i już myślałam, że się rozpłaczę. Jednak miła Pani z zagranicznym akcentem poinformowała mnie, że mogę przejść procedurę dalej, tylko paszport przyślą mi kilka dni później, bo zaczną procedurę, jak zaksięgują SEVIS. Uffff, na szczęście nie musiałam ponosić żadnych dodatkowych opłat czy ponownie przyjeżdżać do Warszawy. W następnym okienku pobierali odciski z wszystkich 10 palców. Zbliżałam się już do końca, znów musiałam czekać, ale przede mną była już tylko rozmowa z konsulem. Z dodatkowych informacji mogę jeszcze powiedzieć, że jeśli macie złe zdjęcie to w ambasadzie jest budka do robienia zdjęć, więc nie musicie się tym stresować (na wizę jest wymagane specjalne zdjęcie - kwadratowe, więc nie można dać paszportowego czy legitymacyjnego).
Sama rozmowa z konsulem była przyjemna. Dla osób ubiegających się o wizę J-1, rozmowa odbywa się po angielsku. Miła Pani pytała mnie o plan podróży, o moją host rodzinę, pytała czy byłam wcześniej w USA, kto płaci za mój wyjazd i dlaczego zdecydowałam się jechać na wymianę. Na szkoleniu w Bydgoszczy mówili nam, że warto wspomnieć, że jedzie się z Rotary i rzeczywiście jak o tym powiedziałam, Pani miło się uśmiechnęła i powiedziała, że nie mam się stresować tym SEVISEM, oni się tym zajmą. Oddałam jej mój paszport i wszystko było załatwione. Podczas wypełniania wniosku napisałam, że chcę odebrać wizę z paszportem w punkcie w Poznaniu (na ul.Wybieg). Po wyjściu z ambasady moi rodzice stwierdzili, że możemy pozwiedzać trochę stolicę, skoro już się pofatygowaliśmy i jechaliśmy kilka godzin. Było dosyć wcześnie, cała wizyta w ambasadzie zajęła około półtorej godziny. Chcieliśmy iść do Muzeum Historii Żydów Polskich, ale okazało się, że we wtorki mają zamknięte. Udaliśmy się więc do Pałacu w Wilanowie. Później pojechaliśmy na Starówkę na obiad i wieczorem wróciliśmy do domu do Poznania.
|
Pałac w Wilanowie |
|
Ogród koło Pałacu w Wilanowie |
Po mniej więcej tygodniu dostałam maila, że mój paszport czeka do odbioru w punkcie TNT. Mój tata odebrał paszport z wizą i wszystko jest okey (rodzic może odebrać paszport osoby niepełnoletniej za okazaniem dowodu osobistego, w innym razie trzeba napisać upoważnienie). Żeby odebrać paszport należy zabrać ze sobą kserokopie paszportu (trzeba ją wykonać przed wyjazdem do ambasady, bo paszport zostaje u nich) oraz potwierdzenie wizyty w ambasadzie, czasem także akt urodzenia (zależy od punktu).
Dokumenty, które trzeba zabrać ze sobą do ambasady to oprócz paszportu, potwierdzenie umówionego spotkania, potwierdzenie zapłacenia opłaty wizowej i SEVIS, potwierdzenie wypełnienia formularza DS-160.
P.S. Po otrzymaniu wizy warto sprawdzić czy wszystkie dane są poprawne. Moja znajoma Ewa (druga osoba, która jedzie na RYE z Poznania, ona wyjeżdża do Idaho, USA) miała złą datę ważności wizy i musiała odsyłać w celu poprawy. Na to czeka się dwa tygodnie.